Często dostaję pytanie o to, co zrobić, aby napisać książkę. Myślę, że jest wiele osób, które marzą o pisaniu, więc ta zachęta jest przede wszystkim do nich – nie ma pisania bez czytania. Poza tym czytanie pobudza wyobraźnię, wzbogaca słownictwo, książki to wiedza, a z wiedzą łatwiej rozumie się świat. To też rozrywka. Uzupełnienie telewizji, Internetu. A zachęcam do czytania moich książek, bo to nie tylko rozrywka, lecz teksty, które niejednokrotnie zachęcają do refleksji – mówi nasza rozmówczyni
Marcin Szpak: Co było inspiracją do Twojej ostatniej książki? Oczywiście nie zdradzając fabuły.
Ewelina Miśkiewicz: Duży wpływ na charakter powieści miał czas, w którym powstała. Pisałam ją w drugiej połowie 2021 roku, czasie, kiedy wychodziliśmy z pandemii. Wydawało mi się, że nie odcisnęła na mnie większego piętna. Ale problem pojawił się w momencie, kiedy musiałam odbyć pierwszą podróż po dłuższym czasie zamknięcia. Poczułam lęk przed przestrzenią, przed podróżą. Na szczęście u mnie szybko minął. Postanowiłam jednak potraktować to jako punkt wyjściowy powieści. Luiza, główna bohaterka zmaga się z lękiem. Pragnie dotrzeć do jego źródła. Dlatego opuszcza Lublin, miasto, w którym mieszka i wraca do rodzinnej miejscowości, czyli do Werbkowic.
Czy te lęki są też twoimi?
Nie. Luiza ma swoje lęki. Mój był jedynie punktem wyjścia, był przejściowy. Jej lęk nie ma źródła w aktualnej sytuacji, lecz jest głębszy i towarzyszył jej od zawsze.
Rodzinna miejscowość głównej bohaterki nie jest przypadkowa i robisz to celowo? W celach promocji, sentymentu?
Myślę, że od promocji danego miejsca są inne instytucje. Ja jestem przede wszystkim pisarką. Żadna moja książka nie powstała z pobudek promocyjnych, choć zdarzyło mi się kilka propozycji, aby coś umieścić w książce w celu promocji. To tak jednak nie działa, a przynajmniej ja nie mogłabym napisać czegoś, czego nie czuję tylko po to, aby zrobić promocję. Ja po prostu muszę coś poczuć do danego miejsca, odnaleźć w nim coś, co stanie się początkiem historii. Moja rodzinna miejscowość, jak również Lublin, który występuje w powieści, wydały mi się idealną przestrzenią dla historii, jaką opowiada Luiza, główna bohaterka.
jakie wyzwania napotkałaś podczas pisania swoich książek i jak sobie z nimi radziłaś?
Przy różnych książkach były to różne wyzwania. Na przykład „Sen przychodzi nad ranem” jest powieścią, która powstawała fragmentami. Wyzwaniem było to, aby później złożyć je tak, by w efekcie utworzyły spójną całość. Gdy już to zrobiłam i przeczytałam jeszcze raz książkę, stwierdziłam, że wszystko się udało. Książka jest spójna, ma chronologię, historia snuta przez Luizę nie pęka, wszystko jest tak, jak powinno być.
Jesteś pisarką (w jakimś stopniu wpływasz na swoich czytelników/czytelniczki) ale przede wszystkim kobietą. Jakie jest Twoje uniwersalne przesłanie do nich? Z czego zależy mi na tym czy tworzysz jakąś szczególną interakcję z czytelniczkami głównie poprzez swoje książki. Coś co starasz się przekazać?
Piszę zwykle o tym, co mnie w danym momencie porusza, o czymś, co wydaje mi się ważne, zarówno w kontekście społecznym, jak i pojedynczej osoby. Chciałabym, aby to wywoływało refleksję, pytania, dawało inne spojrzenie niż ogólnie przyjęte schematy. Czy ma to realny wpływ? Tu dużo zależy od odbiorcy, czytelnika, czytelniczki. Czasami otrzymuje informację zwrotną, że książka wstrząsnęła, wciąż pracuje w głowie. Innym razem powieść nie trafia. Ja więc wykonuję gest, a od odbiorcy zależy to, jak na niego odpowie.
Często takie reakcje zwrotne się zdarzają? Jak byś oceniła swoją interakcję z czytelnikami?
Mówiąc o takiej reakcji mam na myśli bezpośrednie rozmowy, spotkania autorskie, na żywo, online. Ostatnio otrzymuję ich sporo. Są dla miłe, ale też ciekawe, bo co czytelniczka/czytelnik, to inne odczytanie, inne wrażenia. Czasami inspirujące w kontekście kolejnych powieści
Zdarzyło Ci się sugerować opiniami czytelników?
Czasami tak. Bywa, że uwagi są inspirujące. Na przykład ostatnio zasugerowano mi, że moja poprzednia książka zatytułowana „Nasza pierwsza piosenka” mogłaby mieć kontynuację, podczas gdy ja uznałam, że wszystko co miałam do powiedzenia w przypadku tej historii już wypowiedziałam. Natomiast rzeczywiście ta historia ma jeszcze potencjał na kontynuację. Być może do niej wrócę.
Łatwo jest wydać książkę w obecnych czasach?
Na pewno jest większa obawa o to, czy książka się sprzeda. To trudne czasy dla literatury i ogólnie kultury. Wzrastają koszty związane z drukiem książki, a co za tym idzie, rosną też ceny książek, więc istnieje obawa, że zakup książki przez potencjalnego czytelnika zejdzie na dalszy plan. Ale ostatecznie wciąż są różnego rodzaju promocje. Ja zawsze zachęcam do kupowania swoich książek w przedsprzedaży. Cena książki jest wtedy niższa, a dostawa często przychodzi już kilka dni przed premierą.
O czym będzie Twoja kolejna książka?
To zależy, która pierwsza zostanie wydana. Zarówno w wydawnictwie Replika jak i Szara Godzina mam złożone powieści. Jedna jest utrzymana w klimacie „Sen przychodzi nad ranem”, a druga pod względem tematyki, ciężaru emocjonalnego jest gdzieś pomiędzy „Na karuzeli spojrzeń” i „Każdy nowy dzień”